menda menda
56
BLOG

Dwadzieścia lat po zwycięstwie

menda menda Polityka Obserwuj notkę 10

Co prawda polityka historyczna grozi niebezpieczną ksenofobią, bo – co tu dużo mówić - wszelka wiedza o przeszłości własnego narodu trąci ksenofobią, tym niemniej nasi liberałowie, co to polskość uznają za "brzemię, którego nie mają ochoty nieść"sposobią się do uprawiania polityki historycznej w sensie ścisłym. A, jak powszechnie wiadomo, nie ma lepszych okazji do nauczania historii, jak okrągłe rocznice.

 

Tak się bowiem składa, że w najbliższych tygodniach obchodzić będziemy swoiste propagandowe triduum: najpierw obrady okrągłego stołu, potem wybory czerwcowe i na końcu powołanie pierwszego "niekomunistycznego" rządu. Powiada się, że te wydarzenia sprzed dwóch dekad są symbolem "zwycięstwa nad komunizmem",a zatem bezsprzecznie mamy tu do czynienia z historią heroiczną. Bo skoro zwycięstwo, to walka, a skoro zwycięstwo w walce, to oprócz zwycięzców, są także przegrani, to jest "obaleni komuniści".

 

Tak więc "obalony komunista" Wojciech Jaruzelski, w wyniku przegranej walki o państwo polskie został… tegoż państwa prezydentem, zaś obalony zwierzchnik komunistycznej policji politycznej Czesław Kiszczak został szefem służb specjalnych, pod formalnym zwierzchnictwem "pierwszego niekomunistycznego premiera", to jest członka PZPR i posła na sejm PRL Tadeusza Mazowieckiego  Gdy dodać do tego równie heroicznie obaloną PZPR, której członkowie rządzili Polską pookrągłostołową przez większość czasu, aż do 2005 roku, to zaczynamy rozumieć, do czego potrzebna jest salonowi polityka historyczna.

 

Co prawda historia nie zna przypadków, kiedy to obaleni władcy stawali na czele nowej władzy, ale kto powiedział, że Polska nie może być wyjątkiem? Zwłaszcza, że, jak słusznie zauważają przeciwnicy polityki historycznej, jest ona instrumentem do wykorzystywania przeszłości dla doraźnych celów politycznych, czego przykładem jest chociażby pani Erika Steinbach, z którą dzielnie walczy pan premier Tusk, zgadzając się na wszystkie jej pomysły.

 

Pani Erika Steinbach uznaje Niemców za ofiary II Wojny Światowej, a walczący z nią zażarcie premier Donald Tusk, będący wszak tylko przedstawicielem szerszego środowiska, uznaje, że komuniści w Polsce zostali obaleni przy okrągłym stole. Ta zbieżność metod polityczno-historycznych Tuska i Steinbach dowodzi, że walka – walką, ale przeciwieństwa często się przyciągają, co czyni ich walkę relatywnie pozorną. To dokładnie tak, jak z tą walką polskich elit przeciwko komunizmowi.

 

Polityka historyczna Salonu III RP, który uważa że "wygrał dla Polaków walkę z komuną"obnażona została w sposób tyleż niespodziewany, co symboliczny.  Owóż jeśli odejmiemy od historii politykę, to dojdziemy do wniosku, że jeżeli ktokolwiek w Polsce próbował rzeczywiście obalić komunistów, to byli to strajkujący robotnicy na Wybrzeżu, a nie wybierające Jaruzela na prezydenta elity.  Gniewu wspomnianych stoczniowców przestraszył się ostatnio premier Tusk uciekając z obchodami triduum do Krakowa. I tym właśnie sposobem – w ramach polskiej polityki historycznej – czcimy rocznicę obalenia komuny bez obaw o jej zakłócenie przez robotniczą tłuszczę. Bo to przecież nie jej święto, tylko nasze, czyli zwycięzców, którzy tę historię napisaliśmy…

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka