menda menda
94
BLOG

Pudło rezonansowe w Generalnej Guberni

menda menda Polityka Obserwuj notkę 19

Z polityką historyczną jest trochę tak jak z kryzysem: nie istnieje dopóki premier Donald Tusk jej nie zauważy. Ale wtedy jest już za późno na jakąkolwiek reakcję.

Kiedy kilka dni temu rządzące Niemcami, a także frakcją premiera Tuska w Parlamencie Europejskim partie CDU-CSU oświadczyły, że "wypędzenia każdego rodzaju muszą zostać potępione na płaszczyźnie międzynarodowej, a naruszone prawa muszą zostać uznane", pan minister Radosław Sikorski uznał ową deklarację za nieistotną zaś premier Donald Tusk zbagatelizował ją tłumacząc swoich niemieckich przełożonych z Partii Ludowej, że ich słowa to tylko przedwyborczy chwyt na użytek kampanii w Niemczech. Postulatowi CDU-CSU towarzyszył artykuł na łamach wpływowego tygodnika Der Spiegel o współodpowiedzialności Polaków za holokaust narodu żydowskiego, który  (artykuł, ma się rozumieć) ze sporą dozą wyrozumiałości przyjęła Gazeta Wyborcza oraz przedstawiciele środowisk żydowskich w Polsce. Co prawda, polski rząd odpowiedział, że nie za bardzo podoba mu się ubieranie Polaków w mundury SS, niemniej to samo polski rząd mówił o Centrum Przeciwko Wypędzeniom, wysyłając nawet w tajną misję "profesora" Władysława "Bydło" Bartoszewskiego, która skończyła się ostateczną decyzją, że Centrum powstanie i to według projektu pani Eriki Steinbach, zaś Niemcy postanowili "przeczekać", jak napisała jedna z tamtejszych gazet, Polskie niezadowolenie.

Jak widać na polu polityki zagranicznej, w której to mieliśmy uzyskać po ostatnich wyborach nową jakość, idzie nam raczej średnio, a gdy już dochodzi do polityki historycznej, to nasi mężowie stanu gubią się jak dzieci we mgle. I już nawet nie chodzi o to, że premier Tusk niemiecką operację przerzucania na Polskę win za II Wojnę Światową nazywa zwykłą kampanią wyborczą. Bo co może powiedzieć facio, któremu wszystko się kojarzy z propagandą, na której zresztą legitymuje swoją własną władzę i popularność? Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jak już wrzeszczące Kaczory zmuszą go do zajęcia jakiegoś stanowiska w sprawie, to aby odegrać rolę obrońcy interesu narodowego, bąknie cosik w odpowiedzi na niemieckie kalumnie, niczym pudło rezonansowe, na którym grają tamtejsze władze.

Tymczasem polska polityka historyczna przybiera postać gombrowiczowskiej groteski, w ramach której coraz śmielsze postulaty polityczno-historyczne strony niemieckiej, kwitowane są co najwyżej bezradnymi grymasami wymuszonego oburzenia. A Niemcom w to graj, bo to oni, jak za dawnych dobrych lat, są w ofensywie, to oni dyktują kierunek i temperaturę tej dyskusji, Polsce pozostawiając rolę biernego świadka tej kampanii. W konsekwencji Donald Tusk wpisuje się jako nieszkodliwy element w niemiecką politykę historyczną, bądź to godząc sie na Centrum Przeciwko Wypędzeniom, jak podał ostatnio Frankfurter Sonntegszeitung, bądź bagatelizując nastroje rewizjonistyczne w tamtejszych elitach władzy.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka