menda menda
117
BLOG

Kaczorgate

menda menda Polityka Obserwuj notkę 8

Udało się! Afera "Zbycha", "Mira" i "Grzesia", afera Rządu, Premiera i Partii Miłości zniknęła. Teraz mamy już tylko aferę Kaczyńskich. I to obu. Jeden bowiem, jako pracownik kancelarii adwokackiej "obsługiwał"hazardowe firmy a nawet w ich imieniu "lobbował", drugi zaś, wraz ze swym współpracownikiem był "bardzo zaangażowany" w prace nad ustawą hazardową i - o zgrozo! - "uwikłany". Wszystkie te tajemnicze uwikłania, powiązania, niedomówienia i interesy trzeba jak najszybciej wyjaśnić przed komisją śledczą . W imię prawdy, rzecz jasna.

Od kilku dni niezależne media nie żyją niczym innym, jak "uwikłaniem" (cytat za TVN24) rządu J. Kaczyńskiego, a w szczególności Przemysława Gosiewskiego, w prace nad ustawą hazardową. Dziś nastąpił kolejny etap tej operacji: prezes PiS zostanie wezwany przez komisję śledczą na przesłuchanie. Obwieścili to posłowie PO z taką samą pewnością i przekonaniem, jak kilka tygodni temu wykluczali jakąkolwiek konfrontację między D. Tuskiem a M. Kamińskim. Co prawda, nikt nie wyjaśnia nawet słowem na czym owo "uwikłanie"Kaczyńskiego w aferę hazardową polegało, ale kto by się tam przejmował takimi szczegółami skoro istnieje "tajemnicza notatka" Gosiewskiego, której dokładnej treści posłowie PO strzegą z desperacją równą tej, z jaką rząd ukrywał słynne raporty Julli Pitery na temat pisowskich szprotek, mimo że notatka jest jawna. Napięcie więc jest odpowiednio stymulowane, a ludowi postanowiono rzucić strzępy informacji, z których wynika, że Gosiewski sporządził ową notatkę w 2006 r. aby ostrzec J. Kaczyńskiego o potencjalnych nieprawidłowościach w Departamencie Gier Losowych i Zakładów Wzajemnych Ministerstwa Finansów.

Jak więc Jarosław Kaczyński "uwikłał" się w aferę hazardową? Ano zrobił coś zupełnie przeciwnego do Donalda Tuska: zawiadomił CBA, zwolnił osoby odpowiedzialne (w szczególności Marka Oleszczuka) i zlikwidował ów Departament. Abstrahując od faktu, że mielone przez niezależne media strzępy poszlak, nie wskazują w żaden sposób, by ktokolwiek  w 2006 r. naciskał na urzędników państwowych, by ci ostatni kosztem dochodów Skarbu Państwa, wpływali na proces legislacyjny w sposób zgodny z interesem hazardników, należy wziąć pod uwagę, że omawiany projekt ustawy dotyczył wprowadzenia wideoloterii, a więc gałęzi, w której monopol ma państwo właśnie w osobie Totalizatora Sportowego. A więc jeśli rzeczywiście było tak, że "uwikłanie" PiSu miało polegać na wzmocnieniu Totalizatora Sportowego, to było to absolutnie wbrew interesom Sobiesiaków i innych "Zbychów".

Przypomnijmy, jak w podobnej (choć nie identycznej) sytuacji zachował się D. Tusk. Po uzyskaniu informacji od CBA na temat lodów kręconych przez jego rząd... wyrzucił szefa CBA, okazał "pełne zaufanie" centralnej postaci tej afery (tj. "Grzesiowi") i przeprowadził "błyskawiczną" ustawę hazardową, która... wzmocniła monopol kasyn, poprzez likwidację ich konkurencji, w postaci pojedynczych punktów z automatami. Wreszcie, kilka dni po tym jak uzyskał poufną informację o aferze, "Miro", "Zbychu" i "Grzesiu" - ostrzeżeni zapewne przez krasnoludki mieszkające w kancelarii premiera - przerywają negocjacje, bo "KGB węszy".

W konsekwencji przewodniczący komisji hazardowej, zanim jeszcze zostanie wybrany zdecydowanie wykluczy możliwość konfrontacji Tuska i Kamińskiego, uznając zapewne, że prawdę o przecieku i udziale Tuska w  aferze (na temat której obaj panowie mają sprzeczne relacje) ustali się przez głosowanie, albo i nawet drogą sondażu telefonicznego na reprezentatywnej grupie tysiąca ogłupionych widzów tego spektaklu (czyli "tak zwanej afery", jak orzekł ostatnio premier). Jednocześnie ten sam przewodniczący w tempie stachanowca, zabierze się od pierwszego posiedzenia do badania "uwikłań" rządu PiS w aferę hazardową.

menda
O mnie menda

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka